Ignorancja metodą obrony, która tylko
odkrywa skalę niewiedzy. Gdy jednocześnie wszędzie kreuje się przekaz… o własnej
otwartości i zrozumieniu.
Gdy człowiek staje się śmiesznym
po wyborze metody, która wydaje się mu adekwatną do tego, z czym musi się konfrontować?
Czego się boi i na czym się nie
zna K. Kuryło – redaktorka i założycielka „C. Feministycznego”?
Przeświadczenie o własnej
otwartości na różne kwestie związane z feminizmem, i tym co mieści się w
pojęciu kobieta – przytępia się, gdy przychodzi konfrontować własne
przekonania, tą pozorną otwartość umysłu z czymś, co okazuje się być – zaskakujące!
– niezrozumiałe (choć sądzę że to też uprzedzenie jakie dopiero musi się
nauczyć zwalczać). Nagle staje przed dylematem, bo dotychczasowe przeświadczenia
o tym jak wiele rozumie – daje się podważyć i to nie stosując przy tym żadnych
wyszukanych metod. Padła przy próbie zrozumienia przesłania prostego tekstu,
który ledwie coś sygnalizował. Dobre samopoczucie zgasło pod ciężarem dowodu o
własnym niezrozumieniu kwestii o jakich czasem próbowała dyskutować, by w
potrzebie odsunięcia nie miłego doświadczenia, i wymazania go z pamięci – zlekceważyć
dane zjawisko, przekonana że gdy nie odda mu się należytego miejsca w
przestrzeni publicznej (w tym na stronach internetowych do niej należących) – pozostanie
w kategorii tych, które nie istnieją. Stosuje się taktykę ignorancji, i to
jeszcze tą z gatunku naprawdę niesmacznych – gdy po prostu wybiera się
milczenie, wskazując że z powodu braku wiedzy, nie jest wstanie odnieść się do
określonego produktu (tekst). Jednocześnie jednak – świadome wykluczanie z
ideologicznych pobudek pokazuje bardzo wyraźnie, że jednak (no właśnie!) stawia
się na pozycji tej, która to co odrzuca traktuje jako coś co jest anty temu
wszystkiemu co uznaje. Czyli naprawdę stoi na stanowisku – że dane zjawisko i
sposób jego przedstawienia w krótkim tekście popularyzatorskim jest szkodliwy wszystkiemu,
w czym próbuje się utożsamiać, widząc siebie przecież w roli kobiety, feministki,
gdzie toczy boje o równość, wskazuje na ucisk danej płci, czy grup, w zasadzie głównie
(jak się okazuje po stosunku do zlekceważonego tekstu) przez sam fakt bycia
akurat kobietą. A dokładnie – ciskobietą.
Stosuje w swym podejściu taką
taktykę – zaskoczona własną reakcją na zjawisko którego nie rozumie, pomimo
dotychczasowego przekonania o swej otwartości i wiedzy – postanawia odepchnąć
coś od siebie, czyli inaczej zamieść pod dywan, przekonana że nikt się nie
dowie jaki standard promuje przy kontaktach z innymi, gdy dochodzi do wymiany
korespondencji e-mailowej. Przeświadczona o ważnej roli jaką odgrywa na gruncie
„walki” o uświadamianie społeczeństwa na gruncie feministycznym, poprzez fakt
stworzenia pewnej inicjatywy internetowej – czyli „C. F.” stosuje podwójne standardy,
jeśli tylko ma na celu bronić określonych poglądów które wyznaje, nie mając
żadnych podstaw do tego, by prosty tekst popularyzatorski – oznaczyć – jako
coś, co wymierzone jest w światopogląd jakim się posługuje.
Określone stanowisko wyraźnie
wskazuje na to, że dla środowiska cisfeministycznego w Polsce, całkowicie obce
jest zjawisko transseksualizmu. Stąd moja próba zasygnalizowania tekstem „Transfeminizm”
(co wynika z tego że prywatnie temat transseksualizmu mnie interesuje) tego, co
ignorowane głównie przez fakt nie interesowania się.
Istotne jest zaznaczyć przy tym
jedną ważną kwestię – nieznajomość tematu, i brak potrzeby poszerzenia wiedzy o
transseksualizmie, czy w końcu transpłciowości – skutkuje bezkrytycznym
sięganiem po gotowe wzorce omawiające transseksualizm, czy transpłciowość – promowane
szczególnie za pośrednictwem Fundacji Transfuzja. Taki to paradoks – że
aktywistki feministyczne, które tworzą różnorakie analizy w temacie które ich
interesują – całkowicie bezkrytycznie przejmują poglądy ze strony aktywistów i
aktywistek spopularyzowanej Fundacji, jaka zawłaszczyła pogląd na temat
transseksualizmu, czy transpłciowości. Jakakolwiek debata publiczna, w tym też
na portalach internetowych, okazuje się być obarczoną pewnym uproszczeniem i
promowaniem punktu widzenia Fundacji, która przecież stosuje bardzo wyraźnie
przy pomocy swych aktywistów/aktywistek (założyciele Fundacji i współpracownicy)
pewien standard myślenia.
Tym sposobem także K. Kuryło –
nasiąknięta schematycznym odnoszeniem się do pewnych kwestii, a już szczególnie
tych, którym bliżej się nie przygląda ze względu na brak zainteresowania nimi –
jest w tym bezrefleksyjność – uznaje potrzebę stosowania się do „zaleceń”
Fundacji Transfuzja, która ma określony pogląd na zjawiska jakimi próbuje się
zajmować. Należy do osób, które są skłonne przychylić się do jakiegoś
stanowiska tylko wtedy, gdy za daną osobą i jej wypowiedzią stoi oficjalna organizacja,
czy jakaś znana jej postać, którą aprobuje z jakichś względów. Skoro otrzymuje
tekst nie wspierany znanym nazwiskiem – nie ufa mu, tym bardziej, gdy odnosi
się do zjawiska jakiego nie rozumie – niezrozumienie jednakże wynika wyłącznie
z braku dobrej woli, zahamowanie i niechęć są formą dyskryminacji, którą przyswoiła
sobie nieświadomie. No ale nie rozwijać się – to naprawdę kiepskie.
U siebie stosuje metodę
ignorowania, nie dopuszczenia do publikacji – na innym forum miała szansę publikować
i prowadzić polemikę. Właśnie m.in. ze mną… Zabawne.
(24 maj)
(…)
Wychodzę z pytaniem, otóż niedawno spłodziłam tekst który
oznaczyłam tytułem „Transfeminizm”, z podtytułem: „Feminizm z perspektywy
kobiet transseksualnych”. Który miałby na celu wprowadzić do polskiego dyskursu
takie właśnie pojęcie: transfemiznim, nieznane na gruncie krajowym. Tekst byłby
popularyzatorskim.
(…)
Czy Redakcja byłaby zainteresowana publikacją na stronie
Codziennika?
Pozdrawiam
Klaudia Ewelkana
(25 maj)
Witam Szanowną Panią,
Jesteśmy zainteresowani/e publikacją Pani tekstu,
prosimy o przesłanie na adres mailowy Codziennika) (…).
Czekamy z niecierpliwością :)
Pozdrawiam serdecznie,
Kamila Kuryło
Jesteśmy zainteresowani/e publikacją Pani tekstu,
prosimy o przesłanie na adres mailowy Codziennika) (…).
Czekamy z niecierpliwością :)
Pozdrawiam serdecznie,
Kamila Kuryło
(25 maj)
Dziękuję za odpowiedź.
Przesyłam plik (...).
Jeśli z jakichś względów tekst nie odpowiadałby Redakcji -
prosiłabym także o odpowiedź, że nie chcecie go publikować. Czy ewentualnie
przedstawienie jakichś uwag, w znaczeniu zastrzeżeń.
Pozdrawiam
(gdyby plik nie doszedł lub nie chciał się otworzyć proszę
o kontakt)
(…)
(3 czerwiec)
(…)
Pozwalam sobie się przypomnieć.
Mogę liczyć na jakąś reakcję?
[milczenie – odpowiedzią…]
ps
Sześć i pół miesiąca później (po wysłanym tekście) napisała do mnie, informując że artykuł ukaże się (zdaje się 17 listopad). Licząc na współpracę.
Jednocześnie ukazał się na facebooku , gdzie rozgorzała dyskusja. Oczywiście zaraz znalazły się "prawdziwe" kobiety femininistki - które uznały że kobieta transseksualna nie ma prawa uważać się za kobietę i nigdy nie będzie im równa. Że mają się odwalić i nie oczekiwać że ich zdanie będzie cokolwiek znaczyć w debacie o kobietach... Około 22 listopada już tego wszystkiego nie było, razem z tekstem - wykasowano. Właścicielka strony uznała pewnie że jej "siostry" w końcu radykalne feministki przegięły, a ona starająca się walczyć o prawa kobiet, czy w ogóle równość, nie może pokazać się z takim czymś - gdzie lała się mowa nienawiści do kobiet transseksualnych.
Usuwając cały wpis z artykułem - przegrała na polu - gdzie stara się występować w roli walczącej o jakieś prawa i o wolność. Nie potrafiła się przeciwstawić innym feministkom usuwając ich nienawiste teksty, więc wolała usunąc wszystko - udając że artykuł i komentarze nie istniały.
Na portalu CF znalazł się komentarz jakiejś dziewczyny rozumiejącej artykuł - ale także został usunięty, pozostawiono jakieś śmieszne kuriozum jakiegoś chłoptasia.
Kombinowanie - kończy się wcześniej czy później stratą.
Dlatego istotne jest być konsekwentną - ale w tą drugą stronę.
ps
Sześć i pół miesiąca później (po wysłanym tekście) napisała do mnie, informując że artykuł ukaże się (zdaje się 17 listopad). Licząc na współpracę.
Jednocześnie ukazał się na facebooku , gdzie rozgorzała dyskusja. Oczywiście zaraz znalazły się "prawdziwe" kobiety femininistki - które uznały że kobieta transseksualna nie ma prawa uważać się za kobietę i nigdy nie będzie im równa. Że mają się odwalić i nie oczekiwać że ich zdanie będzie cokolwiek znaczyć w debacie o kobietach... Około 22 listopada już tego wszystkiego nie było, razem z tekstem - wykasowano. Właścicielka strony uznała pewnie że jej "siostry" w końcu radykalne feministki przegięły, a ona starająca się walczyć o prawa kobiet, czy w ogóle równość, nie może pokazać się z takim czymś - gdzie lała się mowa nienawiści do kobiet transseksualnych.
Usuwając cały wpis z artykułem - przegrała na polu - gdzie stara się występować w roli walczącej o jakieś prawa i o wolność. Nie potrafiła się przeciwstawić innym feministkom usuwając ich nienawiste teksty, więc wolała usunąc wszystko - udając że artykuł i komentarze nie istniały.
Na portalu CF znalazł się komentarz jakiejś dziewczyny rozumiejącej artykuł - ale także został usunięty, pozostawiono jakieś śmieszne kuriozum jakiegoś chłoptasia.
Kombinowanie - kończy się wcześniej czy później stratą.
Dlatego istotne jest być konsekwentną - ale w tą drugą stronę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz