poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Castle Party 2013 Bolków zdjęcia




Edycja 2022

...Przykład hakerskiego włamu - usunięcie zdjęcia i wprowadzenie grafiki.

Ciągle to samo... o książkach LGBT



Chybione założenia, dla konstruowania poglądu na temat książek o mniejszości spod literek LGBT.



Analiza podejścia osób, czy też osoby, do kwestii: Polski rynek książki, w których występują wątki osób/relacji homoseksualnych, biseksualnych, transseksualnych, czy ogólnie transpłciowych – niestety ogólne podejście do postaci spod literki T (transseksualizm, transgenderyzm, transwestytyzm) czy I (interseksualizm) – wskazuje na bagatelizowanie, w sytuacji gdy choć pewne wspólne cechy/doświadczenia łączą, jednocześnie mamy tu jednak do czynienia z wrzucaniem do jednego worka różnych zjawisk – na podstawie inicjatywy noszącej nazwę: Dyskusyjny Klub Książki LGBT Wrocław, wskazuje na typowe zachowawcze podejście, niczym nie różniące się od tego, z czym do czynienia można było mieć przez te kilkanaście ostatnich lat, gdzie tzw. wolny rynek teoretycznie umożliwia w miarę swobodny rozwój samego podejścia do tematyki literatury mniejszości LGBT.



Zastanawia, czy osoba która była inicjatorem, czy też osoby, także (niestety) należy do grona tych, które są przeświadczone o tym, że zdolne są występować w roli rzeczowego analityka rynku. Biorąc pod uwagę jakimi kryteriami posługuje się przy doborze książek, nad którymi następnie dyskutuje się w nielicznym gronie na spotkaniu – daje się zauważyć ograniczenie poznawcze wynikające z zamknięcia się na pewien pogląd co do metod wydawniczych i dystrybucyjnych. Dochodzi do tego typowa wybiórczość – jeśli do samowydających się autorów/autorek zalicza się wyłącznie mężczyzn (gejów). Wynik szczególnego zaangażowania dla wyszukania takowych z racji płci i orientacji jaką się posiada i typowe lekceważenie lesbijek, a osób „trans” traktowanie na przyczepkę, niejako z musu? I czy metoda – wydam się sam, to metoda: klasyczna drukarnia i klasyczna dystrybucja?

Konsekwentne – przy każdej nowej inicjatywie jeśli chodzi o odniesienie do książek skupiających się na mniejszości spod literek LGBT – zamknięcie na znanych nazwiskach i ciągłe wałkowanie o tym samym, jest już nudne.



Dobór tytułów i nazwisk wskazują na stałą potrzebę trzymania się tego co znane i sprawdzone (?), co podyktowane skupianiem się na tym co bezpieczne, czyli dostępne i już dostrzeżone przez innych. Środowisko upatruje sukces w otaczaniu się innymi już znanymi, widząc w tym szansę na stałe akcentowanie własnego nazwiska/dorobku. Taki zamknięty krąg staje się na tyle hermetyczny, że z zasady unika uznania dla innych, widząc w nich konkurencję. A zasada: „legalne” wydanie i klasyczna dystrybucja ma być jedynie słuszną i pożądaną – stąd uwidacznia się niedojrzałość w widzeniu zjawiska, jakim jest próba zaistnienia z twórczością opowiadającą historie mniejszości spod literek LGBT.



Kuriozalne jest więc cokolwiek z inicjatyw, co zamknięte na pewien przekaz, niedostrzegalny przez inicjatorów z różnych względów (niechęć i brak wyobraźni). Powielanie i stałe akcentowanie tego co już było, lub tego co znajomy właśnie napisał/wydał – trąci amatorszczyzną. Stąd inicjatywa: Dyskusyjny Klub Książki LGBT Wrocław jest tworem który nie dał sobie rady z tym, co zamierzał przeanalizować.

Podobny skutek – czyli określone wnioski – da się wyciągnąć po przeczytaniu różnych artykułów, jakie próbuje się tworzyć, przy okazji próby analizy polskiego rynku książek.