Strony
- Strona główna
- Po drugiej stronie
- Nielegalna
- Za daleko Za blisko
- Moje księstwo
- Letnie nadzieje
- Niemożliwe
- Motyw kobiety transseksualnej w filmie
- Motyw homoseksualnej relacji kobiet w filmach reżyserek
- W dolinach cienia
- Pola Raksa (Apolonia Raksa) Adaptajca i normy
- Girl Photo Album Black And White Photos
- Selfie Girl Photo Album
- Kobieta w pięciu filmowych odsłonach
- Kobiety w podróży. Jednodniowe wycieczki z Rzeszowa i okolic
Strony
- Strona główna
- Lista filmów reżyserek
- Lesbian movies directed by women
- Okładki/Plakaty filmów reżyserek
- Rzeźby, pomniki z motywem dwóch kobiet
- Grafiki - Gerda Gottlieb, Vala Moro
- The Girl King 2015
- W ukryciu (2013)
- Mowa nienawiści
- Obwinianie ofiary
- Flores Raras (2013)
- La Belle Saison (2015)
- The Secret Diaries of Miss Anne Lister (2010)
- Grandma (2015)
- Freeheld (2015)
- The Duke of Burgundy (2014)
- Mystère à la Tour Eiffel (2015)
poniedziałek, 16 czerwca 2014
sobota, 14 czerwca 2014
Lesbofobia
Lesbofobia – seksizm powiązany z homofobią.
Kilka opcji.
Ze strony mężczyzn, którzy zainteresowani są wyłącznie twoim
ciałem i kulturowym wizerunkiem który prezentujesz – jaki to utwierdza ich w
przekonaniu o tym że jesteś kobietą. Jeśli jesteś „męską” lesbijką, wzbudzasz
niepokój, irytację która może przerodzić się w agresję, bo podważasz powszechne
wyobrażenie jak powinna prezentować się kobieta. Możesz też „utrudnić”
identyfikację swojej płci – obarczą cię za to winą. Stałe męskie awanse, co
jest podyktowane ich przekonaniem, że twoja płeć cię definiuje z automatu jako tą
która musi być zainteresowana relacjami z mężczyznami. Traktują jako naturalne
to, że muszą mieć dostęp do ciebie, że istniejesz tylko po to, aby któryś z
nich mógł widzieć w tobie przyszłą dziewczynę, czy żonę. Heteroseksizm nie
uwzględnia potrzeby warunkowego założenia, że drugi człowiek będący kobietą,
może nie być nim zainteresowany seksualnie.
Ze strony kobiet w dodatku – mogą zaistnieć przesłanki do
okazania wstrętu, że do kultury wprowadza się lesbijki, do tej pory wykluczane,
które przecież z definicji interesują się innymi kobietami. Jeśli ktoś choćby
dla żartu podważy jej psychoseksualną orientację, czy zasugeruje że istnieje
opcja homoseksualna – może poczuć się molestowaną, jeśli tylko prezentuje
skrajny pogląd na ludzką seksualność, gdzie wszystko co nie jest
heteronormatywne, jest dla niej godne potępienia. Silna lesbofobia będzie aktem
wypierania wszelkiej myśli o tym, że mogłaby ewentualnie pozwolić sobie na taką
formę zażyłości, która wykracza poza typowe relacje, reprezentowane w kulturze
którą współkreuje. Obawa o przekroczenie pewnych norm obyczajowych skutkować
może szczególnie wyraźną agresją.
U mężczyzn lesbofobia skutkuje nachalnym wtrącaniem się ze
swoją osobą, wykazując lekceważenie psychoseksualnej orientacji lesbijki. Występują
ironiczne uwagi w rodzaju: może trójkącik, może szukacie dawcy (w tym prokreacja
w wydaniu heteroseksualnym). Dochodzi do fizycznej czy werbalnej napaści, aby „obcą”,
czyli „inną” – za którą uznaje się lesbijkę, poniżyć, wyładowując swój gniew dając
upust uprzedzeniom, nad którymi się nie panuje. Mężczyzna przy tym poprzez
gwałt chce wykazać w jakim stopniu nie uznaje psychoseksualnej orientacji
lesbijki. Jednocześnie wstręt nie hamuje go przed zaspokojeniem swojej chuci,
wykazując tym sposobem skalę odbioru czyjejś płci – traktując ją wyłącznie jako
źródło własnego seksualnego zaspokojenia. Tym sposobem także w relacjach z
kobietą heteroseksualną miałby problemy na ułożeniem sobie poprawnych relacji. Gwałt
na lesbijce byłby jednak formą kamuflażu jakiego nikt by nie przeniknął, gdyby
funkcjonował w określonym skrajnie homofonicznym środowisku. Widziano by go
jako walczącego z homoseksualizmem, gdy w rzeczywistości nie byłoby to nic
innego jak prezentowanie skali nienawiści wobec kobiet z potrzebą zaspokojenia
seksualnego.
Kultywowanie w kulturze określonego wizerunku lesbijki
skutkuje niepoważnym traktowaniem jej. W filmach czy książkach konsekwentnie
utrwala się wizerunek lesbijki jako tej, która wcześniej czy później wyląduje w
łóżku z mężczyzną. Mężczyzna reżyser, scenarzysta, pisarz, szczególnie
preferują takie historie. Widząc w tym formę materializowania swych upodobań,
fantazji – których to prywatnie nie mogą zrealizować. Wyraźnie wskazuje to na potrzebę
zawłaszczenia lesbijki która jawi się im jako kobieta która im odmawia, która
zdolna jest funkcjonować bez mężczyzny, szczególnie niestrawne dla mężczyzn
jest wykluczenie ich jako strony w akcie seksualnym. Ukazanie lesbijki jako tej,
która w końcu choćby raz tylko skusi się na kontakt seksualny z nim – to
przejaw zwalczania jej natury. Ukazanie jej w relacji seksualnej z mężczyzną stawia
ją w roli zdobyczy. Podkreślając że jednak istotne jest istnienie w przyrodzie
płci męskiej. Bez którego nawet ona nie może się obejść.
Kultura na różny sposób lekceważy lesbijkę. Ciągłe
prezentowanie jej w towarzystwie mężczyzn, czy to tych którym w końcu ulega w
przysłowiowym łóżku, czy to w towarzystwie ojców, braci, wujków, dziadków – ma
na celu utrzymać przekaz o ich niezbędności, jakby lesbijka nie mogła
funkcjonować w świecie bez mężczyzn.
Przyzwolenie na taką kreację - wskazuje na skalę powszechnej
ignorancji lesbijek i sposobu w jaki one same zapatrują się na swoje życie i
współżycie z innymi osobami niezależnie od ich płci.
Wyśmiewanie seksu lesbijskiego, dopytywanie się o relacje. Niezrozumienie
jej psychoseksualnego „ja”, narzucanie jej schematów postępowań będących kopią z
heteroseksualnej rzeczywistości.
piątek, 13 czerwca 2014
Cywilizacja lesbijek?
Krótkie spojrzenie na pewną kwestię…
na pierwszy rzut oka kontrowersyjnie
Cywilizacja lesbijek?
Brak podstaw by zakładać że zaistnieje taka w obliczu stereotypowego
podejścia do odgrywanych ról płciowych, starannie kopiowanych z kultury
kreowanej przez heteroseksualne społeczeństwo, wpisujące się bez zastanowienia
w struktury patriarchalne. Sama określona rola społeczna kobietom w większości służy
(w znaczeniu - cenią sobie to do czego mają dostęp tylko one właśnie przez fakt
bycia kobietą, wlicza się tutaj także wyręczanie ich przy pewnych rolach,
zadaniach) jeśli odniesiemy się do wielu tematów, wbrew powszechnym przekonaniom.
Paradoksy – ocena postępowań, myślenia – dostrzegalne w społeczności
kobiet i mężczyzn (odnosząc się do zachodnioeuropejskiego kręgu kultury) które
tylko na pierwszy rzut oka są niestrawne dla danej płci – zadomowione w
strukturach począwszy od gospodarstw domowych, poprzez miejsca pracy,
skończywszy na mediach i polityce, zbyt wyraziście akcentują upodobanie do sztywnego
trzymania się pewnych ról, wykorzystując dominującą kulturę, podpierając się charakterystyką
własnej płci.
Orientacja seksualna nie powinna wpływać
na pewne postawy społeczne – a mimo to, pośród lesbijek czy biseksualistek
nastawionych na związki z kobietami występuje typowe zjawisko wyniesione z kultury
obowiązującej na tej planecie – jaka to kreowana przez obie płcie, z dominującą
u nich heteroseksualną orientacją seksualną.
Powielanie przez lesbijki
schematów wyniesionych z heteromatriksu odzwierciedla potrzebę niejako bezmyślnego
kategoryzowania zachowań w oparciu o reprezentowaną przez siebie płeć? Czy
socjalizacja tak oddziałuje na daną jednostkę – że gotowa nieświadomie podważać
zasadność poważania orientacji – za czym stoi oddzielenie się od mężczyzn? Lesbijki
idąc drogą rozwoju przykładowej kobiety heteroseksualnej, z reguły zadowolonej
z kultury którą współtworzą z mężczyzną o tej samej orientacji seksualnej – nie
wypracowały u siebie potrzeby krytycznego odniesienia się do cywilizacji w
jakiej funkcjonują, której to zwyczajnie nie udźwignęłyby, gdyby nagle w
sekundzie wyparowali… mężczyźni.
Lesbijki w większości przyjmują
gotowe wzorce jeśli chodzi o myślenie, role zawodowe, czy zainteresowania – co
skutkuje tym, że nie byłyby wstanie obejść się bez przedstawicieli płci, jacy
to przecież nie leżą w gestii ich zainteresowania gdy odniesiemy się do wielu
sytuacji życiowych.
Wykreowano taką kulturę, że bycie
kobietą lub mężczyzną zwalnia z czegoś. Służy to, lub nie.
Lesbijka otwarta głównie na
kontakty z innymi kobietami, lub nawet wyłącznie na nie – musi zrozumieć, że w
pewnym momencie żadna inna przedstawicielka płci jaką sama reprezentuje, nie
wesprze ją poprzez np. określoną usługę, przez fakt niechęci do przyswajania
sobie typowych „męskich” zawodów.
Jak w takiej sytuacji ocenić
postawę przeciętnej lesbijki? Która wynosi na sztandary swoją orientację seksualną
(jak czynią to heteroseksualni obojga płci) i czuje się molestowana przez
mężczyzn, samą patriarchalną kulturę – a tak ważną jest kwestia jak się ją
przedstawia i dlaczego nie traktuje poważnie jej wyborów, jej orientacji.
Potrzeba typowego wpisania się w
pewne wzorce kulturowe z odniesieniem do tego, co może lub nie może dana płeć –
to postępowanie z potrzeby nie wyróżniania się, jakby znaczyło że role podejmowane
przez mężczyzn nie licowałyby z płcią jaką reprezentują kobiety, że byłyby za
trudne, zbyt niebezpieczne, męczące, uniemożliwiałyby prezentować się na typowy
kobiecy sposób, niszczący, narażający na uszkodzenia ciało, jakie ma podstawowe
znaczenie dla kobiety, świadomej co może dzięki niemu zyskać, i mającej z
reguły szczególny prywatny stosunek do niego, na co ma wpływ własny pogląd i
pogląd drugiej płci, po której oczekuje się zainteresowania sobą. Teoretycznie może
się wydawać że nie uwzględnia się tutaj rzeczywistych preferencji, stylu życia,
dużej części lesbijek – mimo wszystko, że tak to ujmę – większość jednak nie
wyróżnia się w nastawieniu do wielu kwestii od przedstawicielek kobiet
heteroseksualnych. Potencjalna uwaga – że wystarczy odrzucić cywilizację
mężczyzn, którzy preferują budować, konstruować, walczyć – może być jednak na
dłuższą metę nie do obrony. Bo czy warto cofać się w rozwoju i ponownie
wymyślać to – co już wymyślono… Skoro mamy etap emancypacji – czy w końcu
nadejdzie czas na skorygowanie myślenia i zachowań, by podjąć się tego, co jak
na razie jest wyłączną domeną mężczyzn, od których powoli można się
uniezależniać. Bo dość absurdalna jest taka sytuacja – gdzie lesbijka funkcjonuje
jako tako dlatego, że obok występuje przedstawiciel drugiej płci…
Postawy powielane w środowisku mniejszości
seksualnych kreują w wielu zasadniczych tematach schematy postępowań, które nie
odbiegają od tego, co serwuje sobie bez zastanawiania się, środowisko osób
heteroseksualnych. Ci odnoszą się do siebie tak, by czytelne i nie zmienne były
role społeczne jakie to przyjmuje na siebie strona w związku, ogólnie człowiek
obdarzony określoną płcią, w danej kulturze/społeczności. Kobieta widzi się w
pewnych rolach i to samo dotyczy mężczyzn. Chociaż o wielu można powiedzieć –
że to spadek po tym co kiedyś narzucano i to się bezrefleksyjnie utrwala – to
na ewentualną rewolucję się nie zanosi – by oderwać się od przyzwyczajeń, które
widocznie kobietom homoseksualnym bardzo odpowiadają, podobnie jak
heteroseksualnym, z automatu chcących korzystać z tego co proponuje kultura w
jakiej wyrastają. Oczywiście o ile nie jest skrajnie opresyjna. Choć i tu
kwestia uznania – co będzie tą skrajną opresją.
Zastanawia że lesbijki trzymają się
mocno przeświadczenia o potrzebie dzielenia zachowań, zainteresowań w oparciu o
legitymację płciową – gdzie takowe przyswojono na przestrzeni dziejów. Czy to
znaczy że w myśleniu lesbijek występuje swego rodzaju zahamowanie, którego nie
zamierzają zwalczyć? Na razie widać że nie występuje potrzeba samouświadomienia
w środowisku, które to wątpliwości powinny nakierować na określone rozwiązania.
Oddzielny byt – cywilizacja lesbijek, zdaje się być mrzonką, skoro role
społeczne przejmuje się poprzez uwzględnienie przede wszystkim tego, czy pasuje
do płci jaką reprezentują w kulturze z jakiej wyrastają.
Mężczyzna wykreował swoją
cywilizację nie licząc się z drugą płcią, czyli kobietami. W dodatku
reprezentując orientację heteroseksualną.
Przez większość czasu mężczyzna
narzucał kobiecie określoną rolę. W zasadzie z przymusu ze względu na znaczenie
biologii, okresowo zmuszał się przyjmować do wiadomości że kobieta to też
człowiek – głównie wtedy gdy oczekiwał od niej że zajdzie w ciążę, urodzi i
zajmie się wychowaniem dziecka/dzieci.
Lesbijka we współczesnym świecie,
gdzie nie musi ulegać typowym patriarchalnym schematom – odziedziczyła
nastawienie do pewnych ról płciowych, nieświadomie się ograniczając. I choć
nieuwzględnianie w swym świecie mężczyzn pozwala spojrzeć na świat szerzej i
krytyczniej – procentowo lesbijek zdolnych przyjąć na siebie rozwijanie
typowych męskich umiejętności jest niewiele. Stąd gdyby brakło mężczyzn –
przyszłoby wrócić do jaskiń, szałasów, zaprzestano by korzystania z samochodów,
samolotów czy statków? Jeśli padną elektrownie, wodociągi, kopalnie… Skoro
kobieta niezależnie od orientacji seksualnej kieruje się potrzebą odżegnywania
się od tego, co wynalazł i wyprodukował mężczyzna? Cóż to za cywilizacja, gdy
lesbijka potrzebuje mężczyzny? Homoseksualizm na planecie Ziemia to konstrukcja
społeczna (?), która musi być wsparta druga płcią. W sytuacji gdy
heteroseksualiści są samowystarczalni, poprzez podział obowiązków – niezależnie
jak to ocenimy.
Lesbijka nie licząc wyjątków, a
jak wiadomo wyjątki potwierdzają regułę – w pełni akceptuje potrzebę odgrywania
typowych ról płciowych kultury heteroseksualnych. A skoro lesbijka to kobieta o
homoseksualnej orientacji seksualnej, czyli nastawiona w różnych dziedzinach
życia na kontaktowanie się wyłącznie z inną kobietą, i wykluczaniem mężczyzn, to
bezrefleksyjne przejmowanie zachowań kobiet heteroseksualnych, zdaje się być
zastanawiające.
Jakiż to absurd, że lesbijka nie
może się obyć bez mężczyzny. Bo z określonych powodów odrzuca od siebie pewne
zachowania i jednocześnie wykorzystuje kulturę patriarchalną, heteroseksualnych
osób.
Zawód obierany przez kobietę
homoseksualną i heteroseksualną – nie zaburza pewnej relacji u tej drugiej, gdy
u tej pierwszej na pewno, gdyby przyszło obyć się całkowicie bez mężczyzn.
Irracjonalne to się wydaje, bo
czy wyzwoleniem ma być samo uznanie siebie za lesbijkę i domaganie się
poszanowania orientacji seksualnej przez heteroseksualistów obojga płci, czy raczej
– w znaczeniu bardziej – samodzielność kobiet o orientacji homoseksualnej,
która to wymagałaby odejścia od dotychczasowych praktyk w temacie obierania ról
płciowych, które to wymuszają w określony sposób przyjrzeć się stanowisku lesbijek
i ich sposobu zarządzania własnym życiem, jakie przecież regulują w oparciu o
kontakty z innymi kobietami.
Kiedy lesbijki akcentując
znaczenie swojej orientacji seksualnej, zaakcentują także że nadszedł moment
odejścia od trwania w typowych rolach płciowych, kopiowanych z kultury w której
wyrastają, a która budowana pod inne relacje, z płcią która jest im obojętna,
czy jest dla nich zbyteczną, jakiej to nie czują potrzeby uwzględniać. Na razie
wyraźnie widać, że własna świadomość nie podpowiada im, że postawy wobec ról
płciowych, mają - nieadekwatne do... A jak najbardziej wypełniają to, czego
wymaga od kobiet cywilizacja która uwzględnia wyłącznie ich płeć z pominięciem
orientacji seksualnej. To co z tymi lesbijkami?
Czyjaś ignorancja
Ignorancja metodą obrony, która tylko
odkrywa skalę niewiedzy. Gdy jednocześnie wszędzie kreuje się przekaz… o własnej
otwartości i zrozumieniu.
Gdy człowiek staje się śmiesznym
po wyborze metody, która wydaje się mu adekwatną do tego, z czym musi się konfrontować?
Czego się boi i na czym się nie
zna K. Kuryło – redaktorka i założycielka „C. Feministycznego”?
Przeświadczenie o własnej
otwartości na różne kwestie związane z feminizmem, i tym co mieści się w
pojęciu kobieta – przytępia się, gdy przychodzi konfrontować własne
przekonania, tą pozorną otwartość umysłu z czymś, co okazuje się być – zaskakujące!
– niezrozumiałe (choć sądzę że to też uprzedzenie jakie dopiero musi się
nauczyć zwalczać). Nagle staje przed dylematem, bo dotychczasowe przeświadczenia
o tym jak wiele rozumie – daje się podważyć i to nie stosując przy tym żadnych
wyszukanych metod. Padła przy próbie zrozumienia przesłania prostego tekstu,
który ledwie coś sygnalizował. Dobre samopoczucie zgasło pod ciężarem dowodu o
własnym niezrozumieniu kwestii o jakich czasem próbowała dyskutować, by w
potrzebie odsunięcia nie miłego doświadczenia, i wymazania go z pamięci – zlekceważyć
dane zjawisko, przekonana że gdy nie odda mu się należytego miejsca w
przestrzeni publicznej (w tym na stronach internetowych do niej należących) – pozostanie
w kategorii tych, które nie istnieją. Stosuje się taktykę ignorancji, i to
jeszcze tą z gatunku naprawdę niesmacznych – gdy po prostu wybiera się
milczenie, wskazując że z powodu braku wiedzy, nie jest wstanie odnieść się do
określonego produktu (tekst). Jednocześnie jednak – świadome wykluczanie z
ideologicznych pobudek pokazuje bardzo wyraźnie, że jednak (no właśnie!) stawia
się na pozycji tej, która to co odrzuca traktuje jako coś co jest anty temu
wszystkiemu co uznaje. Czyli naprawdę stoi na stanowisku – że dane zjawisko i
sposób jego przedstawienia w krótkim tekście popularyzatorskim jest szkodliwy wszystkiemu,
w czym próbuje się utożsamiać, widząc siebie przecież w roli kobiety, feministki,
gdzie toczy boje o równość, wskazuje na ucisk danej płci, czy grup, w zasadzie głównie
(jak się okazuje po stosunku do zlekceważonego tekstu) przez sam fakt bycia
akurat kobietą. A dokładnie – ciskobietą.
Stosuje w swym podejściu taką
taktykę – zaskoczona własną reakcją na zjawisko którego nie rozumie, pomimo
dotychczasowego przekonania o swej otwartości i wiedzy – postanawia odepchnąć
coś od siebie, czyli inaczej zamieść pod dywan, przekonana że nikt się nie
dowie jaki standard promuje przy kontaktach z innymi, gdy dochodzi do wymiany
korespondencji e-mailowej. Przeświadczona o ważnej roli jaką odgrywa na gruncie
„walki” o uświadamianie społeczeństwa na gruncie feministycznym, poprzez fakt
stworzenia pewnej inicjatywy internetowej – czyli „C. F.” stosuje podwójne standardy,
jeśli tylko ma na celu bronić określonych poglądów które wyznaje, nie mając
żadnych podstaw do tego, by prosty tekst popularyzatorski – oznaczyć – jako
coś, co wymierzone jest w światopogląd jakim się posługuje.
Określone stanowisko wyraźnie
wskazuje na to, że dla środowiska cisfeministycznego w Polsce, całkowicie obce
jest zjawisko transseksualizmu. Stąd moja próba zasygnalizowania tekstem „Transfeminizm”
(co wynika z tego że prywatnie temat transseksualizmu mnie interesuje) tego, co
ignorowane głównie przez fakt nie interesowania się.
Istotne jest zaznaczyć przy tym
jedną ważną kwestię – nieznajomość tematu, i brak potrzeby poszerzenia wiedzy o
transseksualizmie, czy w końcu transpłciowości – skutkuje bezkrytycznym
sięganiem po gotowe wzorce omawiające transseksualizm, czy transpłciowość – promowane
szczególnie za pośrednictwem Fundacji Transfuzja. Taki to paradoks – że
aktywistki feministyczne, które tworzą różnorakie analizy w temacie które ich
interesują – całkowicie bezkrytycznie przejmują poglądy ze strony aktywistów i
aktywistek spopularyzowanej Fundacji, jaka zawłaszczyła pogląd na temat
transseksualizmu, czy transpłciowości. Jakakolwiek debata publiczna, w tym też
na portalach internetowych, okazuje się być obarczoną pewnym uproszczeniem i
promowaniem punktu widzenia Fundacji, która przecież stosuje bardzo wyraźnie
przy pomocy swych aktywistów/aktywistek (założyciele Fundacji i współpracownicy)
pewien standard myślenia.
Tym sposobem także K. Kuryło –
nasiąknięta schematycznym odnoszeniem się do pewnych kwestii, a już szczególnie
tych, którym bliżej się nie przygląda ze względu na brak zainteresowania nimi –
jest w tym bezrefleksyjność – uznaje potrzebę stosowania się do „zaleceń”
Fundacji Transfuzja, która ma określony pogląd na zjawiska jakimi próbuje się
zajmować. Należy do osób, które są skłonne przychylić się do jakiegoś
stanowiska tylko wtedy, gdy za daną osobą i jej wypowiedzią stoi oficjalna organizacja,
czy jakaś znana jej postać, którą aprobuje z jakichś względów. Skoro otrzymuje
tekst nie wspierany znanym nazwiskiem – nie ufa mu, tym bardziej, gdy odnosi
się do zjawiska jakiego nie rozumie – niezrozumienie jednakże wynika wyłącznie
z braku dobrej woli, zahamowanie i niechęć są formą dyskryminacji, którą przyswoiła
sobie nieświadomie. No ale nie rozwijać się – to naprawdę kiepskie.
U siebie stosuje metodę
ignorowania, nie dopuszczenia do publikacji – na innym forum miała szansę publikować
i prowadzić polemikę. Właśnie m.in. ze mną… Zabawne.
(24 maj)
(…)
Wychodzę z pytaniem, otóż niedawno spłodziłam tekst który
oznaczyłam tytułem „Transfeminizm”, z podtytułem: „Feminizm z perspektywy
kobiet transseksualnych”. Który miałby na celu wprowadzić do polskiego dyskursu
takie właśnie pojęcie: transfemiznim, nieznane na gruncie krajowym. Tekst byłby
popularyzatorskim.
(…)
Czy Redakcja byłaby zainteresowana publikacją na stronie
Codziennika?
Pozdrawiam
Klaudia Ewelkana
(25 maj)
Witam Szanowną Panią,
Jesteśmy zainteresowani/e publikacją Pani tekstu,
prosimy o przesłanie na adres mailowy Codziennika) (…).
Czekamy z niecierpliwością :)
Pozdrawiam serdecznie,
Kamila Kuryło
Jesteśmy zainteresowani/e publikacją Pani tekstu,
prosimy o przesłanie na adres mailowy Codziennika) (…).
Czekamy z niecierpliwością :)
Pozdrawiam serdecznie,
Kamila Kuryło
(25 maj)
Dziękuję za odpowiedź.
Przesyłam plik (...).
Jeśli z jakichś względów tekst nie odpowiadałby Redakcji -
prosiłabym także o odpowiedź, że nie chcecie go publikować. Czy ewentualnie
przedstawienie jakichś uwag, w znaczeniu zastrzeżeń.
Pozdrawiam
(gdyby plik nie doszedł lub nie chciał się otworzyć proszę
o kontakt)
(…)
(3 czerwiec)
(…)
Pozwalam sobie się przypomnieć.
Mogę liczyć na jakąś reakcję?
[milczenie – odpowiedzią…]
ps
Sześć i pół miesiąca później (po wysłanym tekście) napisała do mnie, informując że artykuł ukaże się (zdaje się 17 listopad). Licząc na współpracę.
Jednocześnie ukazał się na facebooku , gdzie rozgorzała dyskusja. Oczywiście zaraz znalazły się "prawdziwe" kobiety femininistki - które uznały że kobieta transseksualna nie ma prawa uważać się za kobietę i nigdy nie będzie im równa. Że mają się odwalić i nie oczekiwać że ich zdanie będzie cokolwiek znaczyć w debacie o kobietach... Około 22 listopada już tego wszystkiego nie było, razem z tekstem - wykasowano. Właścicielka strony uznała pewnie że jej "siostry" w końcu radykalne feministki przegięły, a ona starająca się walczyć o prawa kobiet, czy w ogóle równość, nie może pokazać się z takim czymś - gdzie lała się mowa nienawiści do kobiet transseksualnych.
Usuwając cały wpis z artykułem - przegrała na polu - gdzie stara się występować w roli walczącej o jakieś prawa i o wolność. Nie potrafiła się przeciwstawić innym feministkom usuwając ich nienawiste teksty, więc wolała usunąc wszystko - udając że artykuł i komentarze nie istniały.
Na portalu CF znalazł się komentarz jakiejś dziewczyny rozumiejącej artykuł - ale także został usunięty, pozostawiono jakieś śmieszne kuriozum jakiegoś chłoptasia.
Kombinowanie - kończy się wcześniej czy później stratą.
Dlatego istotne jest być konsekwentną - ale w tą drugą stronę.
ps
Sześć i pół miesiąca później (po wysłanym tekście) napisała do mnie, informując że artykuł ukaże się (zdaje się 17 listopad). Licząc na współpracę.
Jednocześnie ukazał się na facebooku , gdzie rozgorzała dyskusja. Oczywiście zaraz znalazły się "prawdziwe" kobiety femininistki - które uznały że kobieta transseksualna nie ma prawa uważać się za kobietę i nigdy nie będzie im równa. Że mają się odwalić i nie oczekiwać że ich zdanie będzie cokolwiek znaczyć w debacie o kobietach... Około 22 listopada już tego wszystkiego nie było, razem z tekstem - wykasowano. Właścicielka strony uznała pewnie że jej "siostry" w końcu radykalne feministki przegięły, a ona starająca się walczyć o prawa kobiet, czy w ogóle równość, nie może pokazać się z takim czymś - gdzie lała się mowa nienawiści do kobiet transseksualnych.
Usuwając cały wpis z artykułem - przegrała na polu - gdzie stara się występować w roli walczącej o jakieś prawa i o wolność. Nie potrafiła się przeciwstawić innym feministkom usuwając ich nienawiste teksty, więc wolała usunąc wszystko - udając że artykuł i komentarze nie istniały.
Na portalu CF znalazł się komentarz jakiejś dziewczyny rozumiejącej artykuł - ale także został usunięty, pozostawiono jakieś śmieszne kuriozum jakiegoś chłoptasia.
Kombinowanie - kończy się wcześniej czy później stratą.
Dlatego istotne jest być konsekwentną - ale w tą drugą stronę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)