Postanowiłam przemóc się i obejrzeć „W ukryciu” (2013).
Daje się zauważyć, że twórcy tego obrazu wyszli z potrzebą takiej
realizacji filmu, aby była do udźwignięcia przy niskim budżecie. Co niestety
wyziera z ekranu. Sama realizacja miała być do ogarnięcia przy małym wysiłku –
a to dało się uczynić poprzez wymyślenie historii jaką można ulokować w kilku
pomieszczeniach. A pojedyncze dodatkowe sceny dziejące się poza mieszkaniem
tylko utwierdzają w tym, że obraz ten jest strasznie ubogi jeśli chodzi o „epatowanie”
akcją w terenie. Ogólnie film ociera się o teatr telewizji.
Fabuła trąci straszliwymi skrótami. Stąd brak szansy by z
większym sensem budować napięcie, na co wpływa przecież ma ten wojenny czas, to
samo odnosi się do relacji pomiędzy bohaterkami i innymi osobami. W ogóle niewiarygodne
staje się dla mnie przekonywanie Ester, iż wojna jeszcze się nie skończyła –
więc moja droga Ester tkwij jeszcze pod podłogą i bój się by ktoś nie
odpowiedni nie zajrzał do mieszkania.
Nie wiem tak do końca, jak opisać główną bohaterkę Janinę. W
próbach opisania filmu akcentuje się fakt, że żadna z nich nie jest lesbijką. Estera
na pewno. Nawet nie jest bi, a określone zachowania względem Janiny wynikiem sytuacji,
gdzie podporządkowana i zależna, postanawia jednak wejść w relację seksualną,
której w ogóle nie uwzględniałaby w swej głowie w innej sytuacji. W zasadzie na
miejscu Janiny mógłby być po prostu mężczyzna. I gdyby ten film powstawał
wcześniej – Janiną byłby on właśnie. Tym sposobem nie byłoby utyskiwania ze
strony homofobów, że niepotrzebnie „promuje” się „zboczenia”. Teoretycznie
określone ujęcia Janiny po łóżkowych zabawach z mężczyzną, mogłyby nakierować
na to, że seksi się z nim wbrew sobie. I nie jest to dla niej satysfakcjonujące
– zresztą w zasadzie tak się to przedstawia, że trudno o inne wrażenie. Co by
miało oznaczać iż w zasadzie albo jest bi, ale akurat emocjonalnie nie jest
zdolna związać się z facetem ponad oddanie się seksieniu, albo też dopiero
zaczyna sobie poprzez określone doświadczenie układać w głowie, iż niepotrzebnie
ulega heteronormie. W sytuacji gdy winna zamknąć się na związek z mężczyzną i
otworzyć na kobiety, bo niby takie ma oczekiwania wobec niej jej prawdziwa
natura. Sytuacja wojenna i przechowywana w mieszkaniu dziewczyna, stwarzają jej
dobre warunki do realizacji tych pragnień, jakie nam się eksponuje z udziałem
Janiny. Nie wierzę w obsesję na Ester tłumaczoną nam w filmie jako pewien
substytut np. głodu uczucia dla człowieka niezależnie od płci. Czy w wyniku
samotności, bo… W końcu jeśli by tylko chciała, mogłaby utrwalać kontakt z
innymi ludźmi. Stąd czemu miałoby służyć wybieranie takiej opcji życia, gdzie
byłaby odludkiem? Nie przekonuje to co zaprezentowano – i pozostaje w zasadzie
(paradoksalnie) tylko obsesja na Ester wynikająca z jej psychoseksualnej
orientacji, jakiej to w innych warunkach nie mogłaby dać szansy. Stąd
wykorzystywanie wojennego zagrożenia dla ukrywanej dziewczyny. A tym sposobem
byłby to ślad kierujący na uznanie, że Janina mogłaby być les, a przynajmniej
bi. Agresywne odtrącenie dotychczasowego partnera do łóżkowych zabaw wynikała z
uświadomienia sobie kim jest, czy z faktu, że poza określonymi fizycznymi
doznaniami, niczego więcej nie była zdolna od niego otrzymać? Tyle tylko że
każdy męski bohater, poza ojcem, także był traktowany przez nią raczej ze
znieczulicą.
Próbując zrozumieć kim była Janina, i czy rzeczywiście
wojenne warunki i trzymana „pod kluczem” Ester pozwalały jej odważyć się na wyeksponowanie
swojego „lesbijstwa” (choć nadal tylko w warunkach domowych), przypomina mi się
historia wykreowana przez Sarę Waters, która akcję jednej ze swych powieści
ulokowała w Londynie czasu tejże II wojny światowej. Uwidaczniając poprzez losy
bohaterek, że czas wojny pozwolił kobietom realizować się w rolach, do jakich
normalnie nie miałyby dostępu, chyba że bardzo byłyby przy tym zdeterminowane.
Mogły doświadczać czegoś, co byłoby niedostępne w czasach pokojowych ówczesnej
epoki.
Oczywiście twórca filmu przedstawiając kobiety, stosuje
typowe zagrywki – pokazując je nago, no głównie półnago. Często eksponując
piersi. Można by sobie zadać pytanie, czy gdyby na miejscu Janiny był
mężczyzna, także zaprezentowałby go na golasa, przy czym aby robiło to
wrażenie, musiałby pokazać coś więcej jak płaską klatę…
Jeśli film ten miał zaprezentować homoseksualną relację, ze
szczególnym ukazaniem odkrywania u Janiny swojego prawdziwego ja – to nie
wyszło. Zbyt pobieżne wszystko, ubogie jeśli chodzi o charakterystykę postaci. To
wykazanie uświadomienia sobie przez Janinę kim naprawdę jest. To odnośnie tropu
– że jest les, czy bi. Bo przecież oglądając, daje się wyciągnąć określone
wnioski.
Zabawne, że swego czasu odnośnie filmu "Edi" (2002)
recenzentka w jakimś starym numerze „Zadry” zaakcentowała, iż twórcy z jakiegoś
powodu unikali takiego przedstawienia bohaterów filmu, gdzie doszłoby do
odwołania właśnie do homoseksualnej relacji. Choć nie bardzo widziałabym w tym
sens – znaczy po cóż miano by lokować w danej historii coś, bez czego ten film
mógł się obejść?
Czy w filmie „ W ukryciu” można było sobie darować
„lesbijki” na rzecz „obsesji” posiadania „na własność” drugiej osoby,
ograniczania jej? Byłaby tylko kwestia jak to podbudować, by wychodziło
wiarygodnie? Jeśli twórca uznał, że obsesja Janiny wynikała z otworzenia się na
własną seksualność, z czego wynikała „obsesja” do wykorzystania Ester i
warunków wojennych – to nie było przekonywujące. Może film był za krótki? Może
nie potrafiono to przekazać? A jeśli nie potrafiono, to dlaczego? Czyżby temat pokazania
relacji homoseksualnej, i nagości miały w przekonaniu twórców wystarczyć dla opowiedzenia
kim jest kobieta, w tym taka która nie jest heteroseksualna? Skoro tak, potwierdza
to tylko, że nagość i byle jaką relacje dwóch kobiet, twórcy uznają za podstawę
przy opowiadaniu czegoś co nieheteronormatywne. Tym sposobem nie rozumiejąc, za
co się zabierają. Czyli konsekwentnie grzeszą naiwnością i sposobem myślenia o
czymś, co kolejny raz okazuje się dla nich całkowicie obce. Miały przemówić
cycki, trochę „miziania” w kraju homofobicznym, gdzie takie rzeczy to nadal
tabu – a jeśli twórca sądził że da się odkryć co miał na myśli odnośnie filmu –
to trzeba bardzo napracować się nad interpretacją. Co służy podniesieniu
wartości innym filmom, ale tu potwierdza się tylko, iż historia trąci jednak nieudolnością
realizatorską…
A mogło być ciekawie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz